Moda na palenie raz jest większa, raz mniejsza i nie będę w tym miejscu namawiał do rzucania palenia, bo każdy wie, z czym się to wiąże. Skupię się na niedopałkach. Powodem powyższego jest moja ostatnia wizyta na placu zabaw przy ul. Głowackiego. Niedopałki były rozrzucone gęsto wokół każdej ławki, choć kosze na śmieci stały przy każdej z nich. Dziękuję więc tym palącym, którzy je dostrzegają. Ścielący się na ziemi niedopałek, nie dość, że nie nastraja do wypoczynku, to jeszcze szkodzi środowisku. Filtry rzucane na ziemię, czy do studzienek szkodzą. Do ich produkcji używa się tworzywa sztucznego będącego pochodną celulozy. Niedopałki nie są biodegradowalne. Badania pokazały, że mogą znajdować się w nich toksyczne odpady, takie, jak arsen i ołów. Co jakiś czas na świecie i w Polsce (np. Poznań – „otaczanie” „petów” kredą na chodnikach) przeprowadzane są różne akcje, które mają na celu zmianę nawyków rzucania niedopałków na trawnik, czy chodnik. Pomyślmy o tym, że w „obiegu” są ich miliardy. Ogrom trafia do wód – rzek, mórz i oceanów. Upuszczanie niedopałków wydaje się być społecznie akceptowaną formą zaśmiecania. Trzeba to zmienić.
A ów lekarz? W latach 1559–1561 był francuskim ambasadorem w Lizbonie. Zachwalał medyczne właściwości tytoniu. Popularyzował palenie w Europie, namawiając do tego monarchów francuskich. Nazywał się Jean Nicot. Od jego nazwiska został nazwany tytoń (Nicotiana). Gdyby znał współczesne badania spaliłby się ze wstydu.
tekst: Rafał Sikora, GPK Głogów