Pod względem kadrowym to mógł być jeden z trudniejszych meczów sezonu. Ze składu z powodu kontuzji wypadli Mateusz Machaj, Mavroudis Bougaidis i Mateusz Ozimek, a z powodu kartek musiał pauzować musiał Sebastian Steblecki. Trener Marek Gołębiewski wykonał ciekawy ruch, bo w wyjściowej jedenastce postawił na dwójkę klubowych młodzieżowców, nie tylko Alberta Zarównego, ale też Miłosza Jóźwiaka.
Już pierwsza minuta pokazała, że to będzie kawał ciężkiego meczu, bo po strzale Kamila Bilińskiego z pola karnego interweniował Karol Dybowski. W 21. minucie odpowiedział Chrobry. Rafał Wolsztyński przymierzył zza szesnastki, a piłka nieznacznie minęła bramkę gospodarzy. Mimo tego to jednak miejscowi posiadali optyczną przewagę i zaczęła im przynosić efekt. W 24. minucie po akcji z prawej strony prowadzenie Góralom dał otrzymując futbolówkę bliżej bramki Goku. W 32. minucie prowadzenie podwyższył strzelający z kilkunastu metrów Marcel Misztal, a w 41. minucie wstrzelił się najskuteczniejszy w zespole Podbeskidzia Kamil Biliński. Gol Bilińskiego poprzedziło uderzenie w słupek i to wszystko dobrze pokazywało, jak ciężki okres miał w tym meczu Chrobry.
Na drugą część głogowianie wyszli z dwiema zmianami. Na murawie zameldowali się Kamil Wojtyra i Dawid Hanc. W trakcie wchodzili też Jakub Górski czy Dmytro Bilonoh, ale niczego to nie zmieniało. Chrobry podejmował próby, strzelało nadal Podbeskidzie. Goku skompletował hat-tricka i już w 65. minucie na tablicy było i tak bolesne 5:0. Zrobiło się ostatecznie jeszcze boleśniej, bo nawet gdy strzelec trzech goli opuścił boisko, trafił w 89. minucie inny piłkarz rywali – Ezequiel Bonifacio i Górale wygrali 6:0. Pocieszeniem wobec takiego rezultatu może być jedynie debiut kolejnego młodzieżowca – Szymon Bartlewicza.
W niedzielę 19 marca o godz. 18.00 Chrobry zmierzy się na swoim stadionie z Zagłębiem Sosnowiec. Będzie to ostatni występ przed dwutygodniową przerwą reprezentacyjną, po której powrót do gry nastąpi na początku kwietnia.
tekst i zdjęcie: Ł. Jaremkiewicz, Chrobry Głogów