To był efektowny pościg Chrobrego do samego końca, włącznie z grą w jedenastu na połowie rywala, i szkoda że nie zostało to nagrodzone choćby punktem. Mateusz Bochnak zdobył dwa gole, mógł więcej, lecz z punktami pozostaje wygrywający 3:2 ŁKS Łódź.
Po raz pierwszy w meczowej kadrze znalazł się nie tylko dołączony do drużyny w tym tygodniu Jakub Górski, ale też powracający do zdrowia Patryk Mucha. Z powodu kontuzji Patryk nie był do dyspozycji trenera w trzech dotychczasowych kolejkach.
W samym składzie, w porównaniu do meczu z Chojniczanką, nastąpiła jedna zmiana na „pozycji” młodzieżowca, bo Dawida Hanca zastąpił Patryk Kusztal.
Pierwsza połowa była dla Chrobrego… ciężka. ŁKS narzucił swoje tempo, a dający się zepchnąć do defensywy Chrobry już po kwadransie przegrywał 0:2. W 10. minucie miała miejsce pierwsza groźna sytuacja rywali, przy której bronił Karol Dybowski, jednak dosłownie sekundę wcześniej w szesnastce faulował Oliver Praznovsky. Został ukarany żółtą kartką, a zespół rzutem karnym, którego na gola zamienił Pirulo. Ten sam zawodnik pięć minut później podwyższył na 0:2, bliżej bramki kończąc drużynową akcję. Pomarańczowo-Czarni zaczęli się rozpędzać dopiero w końcowych minutach pierwszej odsłony i wypracowywali coraz większe zagrożenie, ale wynik nie uległ zmianie. To łodzianie na przerwę schodzili w komfortowej sytuacji.
W drugiej połowie głogowianie zakasali rękawy i bardzo mocno wzięli się za odrabianie strat. Już w 51. minucie Mateusz Bochnak pięknym uderzeniem z pierwszej piłki, która po stałym fragmencie wyszła poza obręb szesnastki, pozwolił złapać kontakt. Chrobry próbował pójść za ciosem, cały czas napierał i pachniało wyrównującym golem. Zwłaszcza w 67. minucie. Wtedy na pierwszy plan mógł wysunąć się wchodzący na boisko chwilę wcześniej Paweł Tupaj, jednak zamykając wrzutkę na dalszy słupek trafił tylko w boczną siatkę.
Nic tego nie zapowiadało, lecz gola zdobyli nie Pomarańczowo-Czarni, a łodzianie. W 76. minucie prowadzenie ŁKS-u podwyższył Mateusz Kowalczyk. Nawet to nie spowodowało, że z Chrobrego zeszło ciśnienie. Może trochę i tylko na jakiś czas, bo w 90. minucie Mateusz Bochnak po raz drugi pokonał golkipera gości.
Czasu pozostawało niewiele, bo sędzia doliczył cztery minuty, choć w tym czasie działo się sporo. Karol Dybowski przy stałym fragmencie wbiegł nawet w pole karne rywali, a w ostatniej akcji meczu będący w świetnej sytuacji Mateusz Bochnak posłał futbolówkę za wysoko. Mógł zostać bohaterem tego pojedynku, lecz i tak należy pochwalić go za występ, a zespół za dobre widowisko z walką do samego końca.
Przed Chrobrym bardziej intensywny tydzień, bo z dwoma meczami o ligowe punkty. W czwartek o godz. 18.00 spotkanie z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza na stadionie rywala, a w niedzielę 14 sierpnia również o 18.00 z Podbeskidziem Bielsko-Biała na Wita Stwosza.
tekst: Łukasz Jaremkiewicz, Chrobry Głogów S.A.